Postanowienia noworoczne okiem Psychodietetyka

Postanowienia noworoczne okiem Psychodietetyka

Postanowienia noworoczne okiem Psychodietetyka

Postanowienia noworoczne to okres żniw dla klubów fitness, dietetyków, a także poradni zdrowotnych. To czas w którym stawiamy sobie cele bycia lepszym, zdrowszym, szczęśliwszym. W mediach społecznościowych pojawia się wiele zdjęć opatrzonych opisem – Nowy Rok Nowa Ja. Tworzymy listy postanowień dwóch, czterech a czasem nawet nastu postanowień na dany rok. Czy w tym roku będzie inaczej? Czy zamknięte siłownie skutecznie zniechęcą nas do działania, a może owoc zakazany smakuje lepiej i ze zdwojoną siłą ruszymy się z kanap?
Czy wiecie, że wg badań tylko co 20 osoba zrealizuje swoje postanowienia noworoczne. Dlaczego więc stawiamy sobie co roku cele i przegrywamy?

Po co stawiamy sobie postanowienia noworoczne?

By odpowiedzieć na to pytanie powinniśmy najpierw zapytać się: Dlaczego co roku mamy stawiamy sobie postanowienia zmiany?
Dlaczego mam coś zmieniać w swoim życiu, czy jest to moja wewnętrzna potrzeba, czy presja otoczenia, moda, podążanie za tłumem, bo wręcz nie wypada nie posiadać postanowień? Czy postanawiając zmiany, przyznaję się sama przed sobą, że nie jestem idealna, i robię coś źle?
Zanim zabierzemy się do spisywania listy postanowień zastanówmy się czy jest to działanie którego potrzebujemy, czy świadomie poniesiemy wysiłek realizacji celów, i czy faktycznie jest to tym czego chcemy. W gabinecie dietetycznym często pada zdanie „Chcę schudnąć i być szczęśliwsza”. Pytanie natomiast jest co kryje się za słowem szczęście w tym przypadku i tu najczęściej zapada cisza. Okazać się może, że to nie o chudnięcie nam chodzi tylko poczucie naszej wartości, akceptacji przez środowisko. To otoczenie wymaga od nas pewnego wyglądu, a nie my.

W pierwszym założeniu nasz cel to schudnąć, ale tak naprawdę nie jest to nasz cel główny. Naszym celem jest satysfakcja z siebie, zadowolenie. Zdrowie, to brak trosk i nieprzyjemnych objawów, więc jesteśmy szczęśliwsi i korzystamy z życia. Podobanie się bliskiej osobie, to zaspokojenie potrzeby akceptacji, miłości, bliskości. Czy te potrzeby zrealizujemy chudnąc? Nie zawsze. Być może naszym postanowień powinno być: „Więcej czasu dla siebie” „Więcej czasu spędzonego z bliskimi, by oni poczuli, że ich kochamy, i mogli swoją miłość pokazać nam” „ Będę się zdrowo odżywiać, bo moim problemem jestem jedzenie słabej jakości jedzenia”.
Kolejne postanowienie to Aktywność fizyczna. Z dniem 1 stycznia podejmujemy decyzję o zakupie karnetu, ubrań, planujemy 4-5 treningów tygodniowo. Nasza motywacja? Być fit, być szczupłą, lub umięśnionym i swoją sylwetką pochwalić się na plaży latem. Mijają tygodnie a z naszych 5 treningów robi się jeden od czasu do czasu, aż wreszcie postanowienie przechodzi w niepamięć. Co się takiego wydarzyło, że znów nam nie wyszło?
Nasza motywacja być fit, okazała się być zbyt słaba? Pomimo przekazów medialnych o wysportowanej sylwetce, nie marzymy o tym by być chudym. Kojarzy nam się to z ciężkim, trudnym treningiem i zmęczeniem. Aktywność fizyczna wpływa pozytywnie na nasze zdrowie, chroni nasz organizm przed różnymi chorobami, typu cukrzyca, nadciśnienie, otyłość, ale nawet to może się okazać zbyt słabą motywacją.

Poniżej, przykładowy planner tygodniowy. Wystarczy kliknąć w zdjęcie, by pobrać go w wersji pdf do wydruku.

Jak realizować cele?

Od słów do czynu, teraz planujemy wdrożenie naszych postanowień, ale jak? Przede wszystkim zweryfikuj ilość postanowień, określ im terminy realizacji, poziom motywacji i wdrażaj krok po kroku.
Zobrazujmy to na przykładzie postanowienia „ Będę przygotowywać 5 posiłków dziennie” . Do tej pory miałaś mało czasu, jadłaś dużo na mieście, nieregularnie i podjadałaś dużo słodyczy. Twoje postanowienie ma pomóc Ci wdrożyć regularne, lepszej jakości posiłki i pomóc ograniczyć słodycze.
Czy jesteś w stanie zrealizować ten cel? Odżywiać się zdrowo – tak, gotować 5 posiłków – nie zawsze.
Jeśli do tej pory miałaś czas na przygotowanie sobie jednego posiłku, a pozostałe były to przypadkowe kupne gotowe dania, to gwarantuję Ci że realizacja Twojego postanowienia będzie niewykonalna, chyba, że twoje życie zmieniło się drastycznie i teraz posiadasz bardzo dużo wolnego czasu. Nie? W takim razie zmień sposób realizacji.
5 posiłków zmień na 4 a może nawet 3, które będziesz przygotowywać, nie codziennie, ale na dwa dni. A co z pozostałymi posiłkami? To dalej mogą być kupne, gotowe dania, ale zacznij wybierać mądrze. Jeśli zawsze kupujesz frytki w restauracji, to tym razem wybierz sałatkę. Wysiłek poniesiony będzie niewielki, korzyść z realizacji celu będzie satysfakcjonująca.
Jak natomiast zrealizować cel dotyczący aktywności fizycznej? Dlaczego jestem skazana na porażkę? Czy planując 5 godzin treningu tygodniowo wzięłaś pod uwagę godziny pracy, swoje pozostałe obowiązki, czas dojazdu na trening, opiekę nad dziećmi, ten czas na przygotowanie posiłków, i najważniejsze- REGENERACJĘ?
Jeśli do tej pory byłaś, bądź byłeś typem kanapowca, to każda aktywność fizyczna będzie odczuwana przez kolejne dni w postaci bóli mięśni i zmęczenia. Codzienna aktywność fizyczna w tym momencie nie zakłada czasu na odpoczynek, regenerację. Zamiast odczuwać coraz większą satysfakcję z treningu zaczniesz odczuwać narastające zmęczenie, niechęć. Zmęczenie organizmu najczęściej kończy się osłabieniem układu odpornościowego i infekcjami. Efekt? Zamiast ruszać się codziennie, lądujesz w łóżku z antybiotykiem.

Mierz siły na zamiary. Postanowienia wprowadzaj pojedynczo.

Jak w takim razie zaplanować trening?

Przejrzyj swój harmonogram dnia i zastanów się ile czasu realnie jesteś w stanie wygospodarować na trening. Może się okazać, że praca, ilość obowiązków domowych, podzielenie się opieką nad dziećmi z współmałżonkiem pozwala ci wygospodarować obecnie 1 godzinę tygodniowo. Powiesz – „nie warto!”
Mylisz się. Każda dodatkowa godzina aktywności fizycznej pomaga ci osiągnąć swój cel, w wolniejszym tempie, jednakże jedna godzina tygodniowo to więcej niż zero godzin.
Po dwóch – trzech tygodniach, może się okazać, że trening tak wszedł ci w nawyk, że jesteś w stanie wygospodarować kolejną godzinę i z 1 godziny tygodniowo zrobią się dwie – z 4 miesięcznie – 8 godzin. Dodatkowo powolne wdrażanie treningów pozwala się zregenerować i uniknąć przeziębień.

Jak wytrwać w postanowieniach noworocznych?

Wg psychologów zmiana nawyków wymaga aż 3 miesięcy czasu, by nowy nawyk utwierdził się w naszym działaniu i przestał generować duże koszty energetyczne.
Dlatego daj sobie czas, wprowadzaj zmiany powoli, krok po kroku. Jeśli na twojej liście jest 5 postanowień, to ustal im daty wdrożenia, odsunięte w czasie o przynajmniej kilka tygodni. Pozwól sobie oswoić się z nowym jednym nawykiem, i dopiero wtedy wdrażaj kolejną zmianę. Daj sobie prawo na drobne porażki. Jeśli po miesiącach objadania się słodyczami, wprowadzasz dni bez cukru, to nie licz efektów swojego postanowienia ilością dni, w których uległaś, a mierz ilością dni w których wytrwałaś. Każdy dzień bez słodkości jest w tym przypadku dniem wygranym.

Bardzo pomocne mogą okazać się dostępne na rynku planery. Możemy także wykonać sami tabelę swoich postanowień noworocznych, gdzie będziemy zaznaczać każdego dnia realizację zadań. Taki kalendarz, powieszony gdzieś w widocznym miejscu skutecznie przypomina nam o naszych postanowieniach. Dodatkowo pozwala nam dostrzegać sukcesy a nie porażki. Każdy dzień oznaczony jako zrealizowany jest naszym małym sukcesem, który składa się na jeden duży sukces.

Co Psychodietetyk mysli o postanowieniach noworocznych?

Osobiście uważam, że każdy impuls który skłoni nas do działania, zmiany złych nawyków i zachęci do większej dbałości o swoje zdrowie, jest dobry. Nie zawsze musimy czekać aż do 1 stycznia, by podjąć taką walkę, bo każdy poniedziałek, pierwszy dzień miesiąca, jest odpowiednim momentem by zacząć. Największy błąd, jaki moim zdaniem popełniają moi podopieczni w realizacji postanowień, to zero jedynkowe podejście do tematu: „nie jem słodyczy w ogóle, albo jem na potęgę”, „Wytrwałam w postanowieniu 10 dni, a jedenastego się poddałam, czyli postanowienie już nie ważne i nie muszę do niego wracać”. Pamiętajmy, że na nawyki pracowaliśmy kilka lat, a może nawet i całe życie. Nie zmienimy naszych przyzwyczajeń w ciągu jednego dnia za pomocą magicznej różdżki. Jest to proces, który wymaga nie tylko czasu, cierpliwości i naszej siły, ale przede wszystkim naszej empatii do samych siebie, zaakceptowania naszych słabości i pozwolenia sobie czasem upaść, po to by złapać oddech, wstać i ruszyć dalej.

Podsumowanie:

1.Czy postawiła sobie potanowienia na miarę swoich możliwości?
2. Czy realizacja postanowień, na pewno zapewni ci szczęście? i czy szczęścia nie zapewni ci coś innego?
3. Czy aktywność fizyczna dobrana jest do Twoich możliwości?
4. Wprowadzaj postanowienia pojedynczo.
5. Zacznij od małych kroków, sukcesywnie zwiększając stopień trudności.


Postanowienia noworoczne okiem Psychodietetyka

Postanowienia noworoczne okiem Psychodietetyka

Postanowienia noworoczne to okres żniw dla klubów fitness, dietetyków, a także poradni zdrowotnych. To czas w którym stawiamy sobie cele bycia lepszym, zdrowszym, szczęśliwszym. W mediach społecznościowych pojawia się wiele zdjęć opatrzonych opisem...

Nazywam się Magda Niewiadomska

Prowadzę dla Ciebie bloga Dietetyka w praktyce.

Z wykształcenia jestem Dietetykiem i Psychodietetykiem, ale także zawodowo pracuję jako Manager E-commerce. 

5 błędów dietetycznych, które popełniasz

5 błędów dietetycznych, które popełniasz

5 błędów dietetycznych, które popełniasz

Gdzie popełniasz błąd gdy zaczynasz zmieniać swoje nawyki żywieniowe? Czy zdażyło Ci się podejmować działania, by już po kilku dniach odpuścić? Co wtedy robisz? Zapewne zaczynasz obwiniać dietę, którą stosowałaś i szukasz w internecie diet cud. Obwiniasz dietetyka i idziesz do następnego. Wymówek może być wiele – za monotonnie, za różnorodnie, za łatwo, za trudno, za dużo pracy, za mało czasu, za drogie składniki. Można tak wymieniać w nieskończoność, ale gdzie jest podłoże problemu?

Twoje podejście do diety

Słowo “dieta” w naszym języku przyjęło się jako coś tymczasowego, mającego swój początek i koniec. Nastawiasz się na dzień startu- często jest to początek roku, miesiąca, tygodnia – każdy początek jest dobry. Gdy już rozpoczniesz, odliczasz dni do końca. Nawet gdy uda Ci się osiągnąć zamierzony cel, to co dzieje się dalej? Oczywiście już dnia następnego wjeżdżają ulubione przekąski, których tak bardzo sobie odmawiałaś, przez cały czas diety.

Tu popełniasz swój pierwszy błąd. Dieta to nie coś tymczasowego, co można włączyć i wyłączyć w zależności od potrzeb. Chyba, że jesteś sportowcem i na potrzeby danych zawodów, musisz osiągnąć wymagany przepisami limit wagi. “Dieta” to styl życia, który towarzyszyć ma nam zawsze. Styl życia może być lepszy i gorszy, ale każdy z nas go ma – można powiedzieć, że każdy z nas jest na diecie. Pytanie tylko czy tej właściwej 😉

Rozwiązanie: Podejdź do diety jako trwałej zmiany w swoim życiu. Nie podchodź do diety jako procesu umieszczonego na linii czasu jako start i koniec. Zmiana nawyków, sposobu żywienia ma być trwała, nie oznacza to, że nie zjesz swoich ulubionych potraw, ale może nie codziennie 😉

Wybór dietetyka ma znaczenie

Współpraca z dietetykiem jest ważnym elementem zmiany nawyków. Choć na łamach tego bloga, będę edukować Cię, byś mogła sama wdrożyć zmiany, będę też podkreślać, jak w pewnych przypadkach współpraca z specjalistą jest kluczowa i niezbędna. O tym jak wybrać dietetyka, porozmawiamy w innym wpisie

Tu popełniasz swój drugi błąd. Bardzo często spotykam pacjentów, którzy są rozczarowani współpracą, bo albo pomimo skrupulatnego stosowania się do zaleceń, nie widzisz efektów. Bądź, efekty są i owszem, często spektakularne, ale odbijają się mocno na twoim zdrowiu. Nie wybieraj dietetyka, po cenie, czy tylko samych przedstawianych metamorfozach.

Rozwiązanie:
Zanim podejmiesz współpracę zrób porządne research, dowiedz się jakie dietetyk ma wykształcenie (kurs weekendowy nie daje prawa do zawodu, ani nie wyczerpuje całego zagadnienia – taki “dietetyk” wie że bije dzwon, ale może nie wiedzieć gdzie). Cena też niech nie będzie głównym powodem wyboru – zbyt tania konsultacja powinna włączyć światełko alarmowe. Jednakże wysoka cena też nie musi nieść za sobą niezwykłych umiejętności.

Podejście do współpracy i zmiany nawyków

Gdy już wybrałaś dietetyka, jesteś przygotowana. Wiesz co chcesz osiągnąć, w głowie już projektujesz sobie wizję siebie szczuplejszej, szczęśliwszej. Podczas wywiadu zaczynasz opowiadać o sobie, o tym, że nie masz czasu na gotowanie, że w zasadzie to nie lubisz i nie chcesz gotować. Im dalej w las tym więcej drzew – praca po 12 godzin, wożenie dzieci na zajęcia, ogarnianie wszechświata, jedzenie 1-2 razy dziennie. W tym miejscu każda z Was może dołożyć coś od siebie, a na pewno jest co.

Tu popełniasz swój trzeci błąd. Gdy już wybrałaś dietetyka, jesteś przygotowana. Wiesz co chcesz osiągnąć, w głowie już projektujesz sobie wizję siebie szczuplejszej, szczęśliwszej. Podczas wywiadu zaczynasz opowiadać o sobie, o tym, że nie masz czasu na gotowanie, że w zasadzie to nie lubisz i nie chcesz gotować. Im dalej w las tym więcej drzew – praca po 12 godzin, wożenie dzieci na zajęcia, ogarnianie wszechświata, jedzenie 1-2 razy dziennie. W tym miejscu każda z Was może dołożyć coś od siebie, a na pewno jest co.

Rozwiązanie: Jadłospis, zalecenia to tylko mały element w procesie zmian. Zanim rozpoczniesz jakiekolwiek podejście do zmiany nawyków żywieniowych, musisz zadbać o okoliczności. Mierz siły na zamiary. Zmian wymaga nie tylko jadłospis, ale całe twoje życie. Krok po kroku wprowadzając niewielkie zmiany, które pomogą w wprowadzaniu zmian żywieniowych.

Szybko i bez wysiłku

Oczywiście oczekujesz, że jadłospis będzie prosty, nie będzie wymagał stania w garach po kilka godzin dziennie. Tak, to jest do zrobienia i twoje oczekiwania tu są wręcz oczywiste. Przy obecnym pędzie, ilości obowiązków, nawet godzinne gotowanie może być niemożliwe do realizacji. Ale to nie są twoje jedyne oczekiwania. Chcesz w miesiąc, dwa zrzucić 10-30kg, ukształtować sylwetkę, a pierwsze 5 kg zrzucić najchętniej po dwóch dniach wdrożenia pierwszych wytycznych.

Tu popełniasz swój czwarty błąd. Zapewne swoje nawyki żywieniowe kształtowałaś przez lata. Nie obudziłaś się pewnego dnia z dodatkowymi 20 kg na wadze. To był proces, który trwał i trwał, dniami, miesiącami a może nawet latami. Dlaczego więc oczekujesz, że naprawić to można w kilka dni? Szukasz diet cud, które pozwalają zrzucić dziennie 1-2 kg, po czym dziwisz się, że po zakończeniu diety, waga wraca z nawiązką. Nagła utrata wagi, zaś, dla organizmu jest znakiem, że dzieje się coś złego. Diety cud, najczęściej opierają się na utracie wody i glikogenu. Zbyt duże restrykcje, nagła zmiana nawyków jest dużym obciążeniem psychicznym i fizycznym dla organizmu. W wyniku czego, pojawia się nagła potrzeba zjedzenia np. czegoś słodkiego.

Rozwiązanie: Zmiana nawyków to proces, mówi się w psychologii, że trwła zmiana nawyku trwa ok 30 dni. Tyle potrzebuje twój mózg, by oswoić się z nowym zachowaniem i uznać je własne i stałe. Daj sobie dużo czasu, by krok po kroku wprowadzać zmiany, utrata wagi powinna być na poziomie 0,5-1 kg na tydzień, by była to trwała zmiana.

Jem jak wróbelek, a tyję

Najczęściej w gabinecie dietetyka padają dwa zdania – tyję od powietrza i ….gubią mnie słodycze. Oba zdania, choć różne mają tą samą genezę. Podczas wywiadu u dietetyka, czy na etapie przygotowywania dzienniczka żywieniowego, dopuszczasz się kłamstwa, no dobra – nie mówienia całej prawdy. Często wręcz nieświadomie, więc czy to dalej jest kłamstwo? Na pewno okłamywanie samego siebie. Gdy dostajesz pytanie – co jesz w ciągu dnia, przedstawiasz co jesz na śniadanie, obiad i kolację, a często tylko na śniadanie, bo później nie masz czasu. Na pytanie pomocnicze – co jesz między posiłkami, pada odpowiedź “ a tu to długo by wymieniać” i tu idzie cała litania – ciasteczka, cukierki, orzeszki etc.

Tu popełniasz swój piąty błąd. A tak naprawdę dwa błędy. Po pierwsze jako jedzenie nie liczymy tylko głównych posiłków, ale także to co trafia między nimi. Trudnością jest to, że ciężej to policzyć, ogarnąć myślą ile tych cukierków w ciągu dniach zjadłam, vo często jemy w pośpiechu, bezwiednie. Swoich zachcianek na słodkości nie łączysz z faktem, że w ciągu dnia nie zjadłaś żadnego porządnego posiłku i dziwisz się, że organizm domaga się jedzenia.

Rozwiązanie: Przygotowując się do procesu zmian, zrób porządny rachunek sumienia, spisz z kilku dni dokładnie co jesz, kiedy, zapisz każdy kęs kanapki, każdy mały cukiereczek. Jeśli chcesz wejść w proces zmian, zacznij od skupienia się na tym, co i kiedy podjadasz. Spisuj na bieżąco co jesz, nigdy na koniec dnia czy po kilku dniach. Często nie pamiętamy, co jedliśmy wczoraj na kolację, więc tym bardziej nie będziesz pamiętać, co jadłaś w ciągu dnia i ile faktycznie zjadłaś.

Czy to wszystkie błędy, które popełniamy? niestety nie, ale na pewno są to te najczęściej występujące.Nie omówiliśmy tu błędów związanych z samym wdrażaniem zaleceń, samokontrolą i podejściem zero jedynkowym do diety (zgrzeszyłam, to już dieta nie ma sensu). Omówimy to sobie w ramach innego postu. Chciałabym, żebyś sprowadziła wszystkie te błędy do jednego mianownika – powodzenie zmiany, zależy od twojego zaangażowania. Poniżej małe podsumowanie, co robić by osiągnąć sukces:

1. Dieta to styl życia, a zmiany stylu mają być trwałe, a nie tymczasowe.
2. Oddając swoje zdrowie specjalistom – zrób dobry research odnośnie wykształcenia i doświadczenia
3. Jadłospis to tylko ułamek działania. Stwórz warunki do wdrożenia go w życie.
4. Daj sobie czas. To nie wyścig, to dążenie do trwałej zmiany. Zaliczaj baza po bazie, dając sobie czas na aklimatyzację.
5. Porzuć wizje diet cud. Tylko zrównoważone działania pomogą ci osiągnąć trwały efekt.
Spójrz prawdzie w oczy – od powietrza się nie tyje, twój organizm ukrywa prawdę przed Tobą, a ty musisz ją odkryć.


Nazywam się Magda Niewiadomska

Prowadzę dla Ciebie bloga Dietetyka w praktyce.

Z wykształcenia jestem Dietetykiem i Psychodietetykiem, ale także zawodowo pracuję jako Manager E-commerce. 

Tak to się zaczęło

Tak to się zaczęło

Pacjenci, którzy trafiają do dietetyka

Skąd pomysł na bloga
W poprzednim poście O mnie opisałam Ci jak doszłam do zainteresowania dietetyką. Teraz opowiem Ci, jak doszło do poczęcia pomysłu bloga, na którym właśnie przebywasz.
W gabinecie każdego dnia spotykałam ludzi takich jak ja, którzy przez lata żyli w przeświadczeniu, że odżywiają się dobrze, lub takich którzy nigdy nie skupiali się na tym jedzeniu w innym kontekście niż głód=jedzenie. Wielu z moich pacjentów potrzebowało tylko uświadomienia, delikatnego pchnięcia na właściwe tory, by ich życie nabrało nowej jakości. Przy innym podopiecznych zauważyłam, że tak bardzo nie potrafią prawidłowo jeść, że bez gotowych rozpisek nie są w stanie funkcjonować. Kilka dni bez rozpiski i już wracali na stare tory, gdyż dalej nie wiedzieli jak powinni się odżywiać, pomimo kilku czy kilkunastu miesięcy współpracy.

Trafiali do mnie też pacjenci, którzy pomimo wyrażonej głośno chęci zmiany, pracy nad sobą, byli na etapie wyparcia, negowania proponowanych rozwiązań. Oraz tacy, którzy pokładali tak duże nadzieje w jadłospisie, że zapominali, że żeby jadłospis zaczął działać trzeba jeszcze gotować zgodnie z tym co jest napisane.

W ostatnich miesiącach coraz częściej trafiali do mnie pacjenci, którzy otrzymywali o lekarza wytyczne co do diety, zebrane w kilka suchych punktów, które tworzyły tylko pytanie” to znaczy jak?”, “ to co ja mogę jeść?” co potęgowało tylko frustrację.

Przyszła pandemia, ludzie skupili się n a utrzymaniu pracy, ograniczeniu wydatków i zdrowie poszło na drugi plan, choć paradoksalnie pandemia właśnie dotyka najbardziej naszego zdrowia. Moi pacjenci piszą do mnie, że waga im rośnie, że sobie nie radzą, ale nie stać ich teraz na współpracę, lub po prostu nie mają czasu, czy motywacji do działania, bo “przecież na Home office to nikt mnie nie widzi”

Ostatnie tygodnie to był dobry czas by przeanalizować lata mojej pracy dietetycznej, wyciągnąć wnioski i zrobić coś, by posiadaną wiedzę, zrobić bardziej dostępną, na większą skalę. W ten sposób zrodził się pomysł na Dietetykę w praktycę, miejsce w którym zebrane będą wszystkie niezbędne dla podopiecznych materiały, które pozwolą mu przetrwać i może zmobilizuj go by małym kroczkami zadbać o siebie, a przynajmniej utrzymać to co udało się wypracować w poprzednich miesiącach.
W taki o to sposób ruszamy, mam nadzieję, że chętnie będziesz tu zaglądać, będziesz czerpać wiele wiedzy praktycznej dla siebie, a w zamian przybijesz mi w komentarzu piątkę, lub podzielisz się swoimi małymi sukcesami, co będzie dla mnie największą nagrodą.

Nazywam się Magda Niewiadomska

Prowadzę dla Ciebie bloga Dietetyka w praktyce.

Z wykształcenia jestem Dietetykiem i Psychodietetykiem, ale także zawodowo pracuję jako Manager E-commerce.